Kategorie
Blog

Po co ludzie idą na coaching

Od kiedy zajmuję się coachingiem jestem o to regularnie pytana przez znajomych bliższych i dalszych. Chętnie i cierpliwie odpowiadam, a teraz bez pytania postanowiłam o tym napisać 🙂 

Osoby, które przychodzą do mnie mówią o tym czasem otwarcie, a czasem między słowami: że chcą w sobie odkryć coś nowego, chcą coś osiągnąć, chcą porozmawiać inaczej, chcą zostać w końcu naprawdę usłyszanymi i zrozumianymi.

Chcą sobie zrobić jakiś test, słyszały o kole życia, kole wartości i chcą tego spróbować na sobie. Chcą wykorzystać ten moment, kiedy czują swoją gotowość do pracy ze sobą. 

Ale ciągle to samo pytanie – po co? po to, aby być lepszymi liderami, specjalistami, dyrektorami, managerami, partnerami i rodzicami? trochę tak, ale głównie po to, aby czuć się dobrze ze sobą, aby po południu lub na koniec dnia nie frustrować się i nie mielić w głowie sytuacji, które wydarzyły się w pracy. Albo aby nie iść do pracy będąc wkurzonym, że właśnie do tej konkretnego miejsca idą, te konkretnie obowiązki jestem skazana /-y wykonywać. 

Chcą mieć więcej cierpliwości do swoich bliskich i współpracowników, a przy tym nie chcą się spalać. Szukają czegoś, co pozwoli im fajnie przeżywać dni i życie. Chcą odkryć nową ścieżkę lub upewnić się, że są na tej właściwej. 

Przegląd, teraźniejszość i przyszłość 

Osobiście uważam, że dobrze byłoby, aby każdy z nas raz na jakiś czas udał się do coacha lub terapeuty. Myślę, że w pracy rozwojowej ze sobą każda z tych metod będzie dobra, jeżeli dla konkretnej osoby przyniesie wartość. Dla własnego codziennego funkcjonowania warto zrozumieć mechanizmy i schematy, które nami rządzą i zdecydować, czy nam odpowiadają, czy nie. A jeżeli okaże się, że mamy takie, które nam nie służą, to możemy podjąć decyzję w jaki sposób możemy popracować nad ich zmianą wraz z coachem czy terapeutą. Sporo znanych osób na świecie otwarcie mówi o tym, że korzysta z coachingu (np. Oprah Winfrey, Tony Robbins, Bill Clinton, Bill Gates*) i o pozytywnym wpływie tej współpracy na ich życie (*). 

Gdy osoba przychodzi do mnie na pierwszą sesję, to staram się wyczuć na ile jest gotowa, żeby ‘zaszaleć’ w odkrywaniu siebie. I widzę, że są różne poziomy tej gotowości, a ludzie mają różne oczekiwania. Osoby, które przychodzą do mnie zazwyczaj orientują się dosyć dobrze w tym, czym jest coaching, albo przynajmniej mają pewne założenia na temat tego, co tu na sesji może się wydarzyć.

Rozumiem też obawy osób, które z jednej strony chętnie by się wybrały na spotkanie z coachem, ale z drugiej nie za bardzo widzą taką potrzebę.

Gdy zaczynamy rozmawiać, to pojawiają się różne argumenty, na przykład: ja tego nie potrzebuję, po co mi to, świetnie sobie radzę, może kiedyś. Często w trakcie tych rozmów okazuje się, że głównym powodem jest lęk przed zajrzeniem do swojego wnętrza. Bywa, że ludzie nie mają ochoty rozgrzebywać historii swojego życia, boją się powrotu do trudnych wspomnień. Mają też przekonanie, zazwyczaj pochodzące od kogoś znaczącego w ich życiu, które mówi o tym, aby zbytnio się nad sobą nie zastanawiać, czy wręcz nie rozczulać (też mam swoje ulubione tzw. ‘wdruki’ z młodości, ale o tym innym razem).

W coachingu co do zasady nie zajmujemy się przeszłością, to bardziej domena psychoterapii. W coachingu koncentrujemy się na teraźniejszości i przyszłości. Jednak człowiek jest całością, a coaching składa się z rozmowy, pytań, odzwierciedleń, więc powroty do sytuacji z przeszłości mogą się pojawić w trakcie sesji. Ale pracujemy z nimi w taki sposób, aby były jak najbardziej użyteczne dla naszej przyszłości.

Koncentrujemy się na budowaniu nowych wspierających przekonań, nowych rozwiązań na powracające, powtarzające się problemy. Przyglądamy się celom, potrzebom, wartościom. Sprawdzamy co jest zgodne z nami, a co zostało nam narzucone i co z tego wynika. Z tych spotkań klient ma wychodzić pełniejszy, bogatszy, przygotowany na wyzwania, które się pojawiają. 

Luksus coachingu

Mam marzenie, żeby coaching był takim luksusem, na który każdy może sobie pozwolić. Mamy takie czasy i żyjemy tak długo, że warto dla własnego (i innych) dobrostanu i spokoju ducha zrobić przegląd naszej głowy – naszych myśli, emocji, przekonań, schematów, dążeń, celów, pragnień. Widzę po sobie, po znanych mi osobach i przede wszystkim po sesjach moich klientów, że rezultaty, które są wypracowywane są warte podjętego wysiłku (nawiasem mówiąc, ale tylko tutaj nawiasem, bo sam temat zasługuje na osobny wpis: psychologiczne kompetencje przyszłości (**) coraz bardziej zyskują na znaczeniu i myśląc o rozwoju swojej kariery warto się nim zainteresować bliżej.)

Kreatywność

To czym coaching nieustannie mnie zachwyca to jego kreatywność. Nie uważam się za osobę bardzo kreatywną, ale to co sama potrafię stworzyć w wyniku rozmowy coachingowej czasem aż mnie ‘przeraża’ 🙂 A najbardziej chyba cieszy mnie jak moi klienci na sesjach i między nimi tworzą nieszablonowe rozwiązania na swoje zagwozdki, lub nie tak rzadko zdarza się, że tworzą w trakcie sesji świetne narzędzie coachingowe, mimochodem! 

Klik

Sam coaching to angażujące doświadczenie, które wymaga napracowania się na sesjach i między nimi. Jest dużo śmiechu, dużo rozkmin, zastanawiania się, rozważania i przeglądu opcji, nierzadko są łzy (powiedziałabym, że nawet często). To takie łzy, które są objawem jakiegoś odkrycia, momentu ‘AHA’, ulgi, uwolnienia się od jakiegoś przekonania, uświadomienia sobie czegoś…

Właśnie wtedy, kiedy gołym okiem widać przejawy wytężonej pracy, to widać również, że  osiągnięte efekty są najbardziej znaczące… i wtedy człowiek już wie, po co przyszedł na spotkanie, wie, co się zmieniło, czuje że coś kliknęło.

Cebula

Piszę o tym, bo czasem coaching to dosyć proste zaplanowanie kroków do osiągnięcia jakiegoś rezultatu. Ale często nie tylko to. Jeżeli coś nas regularnie blokuje w prostych działaniach, które wydawałoby się, że powinniśmy wykonać od tak, od ręki, a jednak tego nie robimy (czasem nazywamy to leniem lub brakiem czasu), to przyczyna jest albo bardziej skomplikowana albo nie leży w samym zachowaniu, tylko być może w przekonaniach i wartościach. I tu coaching jest bardzo pomocny, bo pozwala na przejrzystą pracę z tymi tematami. A im bardziej jesteśmy spójni na wyższych poziomach (np. na poziomie przekonań, wartości, czy nawet misji życiowej), tym większa szansa, że postąpimy spójnie na poziomie naszego zachowania (***).

Chętnie odpowiem na pytania, zapraszam 🙂 

Poniżej wklejam linki do artykułów, którymi inspirowałam się przy pisaniu niektórych paragrafów tego artykułu:

(*) https://www.forbes.com/sites/forbescoachescouncil/2022/10/04/what-we-can-learn-from-five-famous-leaders-who-had-a-coach/

(**) https://www.harvardbusiness.org/5-key-human-skills-to-thrive-in-the-future-digital-workplace/

(***) https://www.researchgate.net/publication/312287103_Using_the_Pyramid_of_Neurological_Levels_in_the_Human_Resources_Motivation_Management